środa, 11 lutego 2015

Serce dzikiego zachodu - Monument Valley

Monument Valley to dolina między  Arizoną i Utah, na terenie rezerwatu Indian Navajo.
Sama nazwa niewiele mówi, ale z pewnością poznacie to miejsce ze zdjęć.
Były tu kręcone westerny Johna Forda i wiele innych filmów (ostatni z nich to komedia: "Milion sposobów jak zginąć na zachodzie").
Żeby wjechać na teren parku, pochodzić pomiędzy skałkami, skorzystać wycieczek jeepem lub konno, musicie zapłacić 20$.
Jeśli macie cały dzień na chodzenie i lubicie pustynny krajobraz, i grzechotniki, to warto zapłacić tę sumę. Jeśli natomiast wolicie uprawiać „Speed Tourism” czyli wszystko szybko, zwinnie i na łapu capu, i podziwiać skałki z daleka (moim zdaniem, właśnie tak wyglądają najładniej), to 20$ za wjazd na parking to trochę dużo. Malownicze widoczki są też z innych punktów poza terenem parku. Wystarczy jechać dalej drogą 191!





Jak już pisałam, w parku można wykupić wycieczki jeepem lub konno.
Mój mąż namówił mnie na wycieczkę konno. Tylko ja, mój mąż i Indiański przewodnik.
Założyliśmy nasze kowbojki, które kupiliśmy w Nashville, wskoczyliśmy na nasze Mustangi i pognaliśmy w głąb Monument Valley z naszym przewodnikiem.
Przez ponad godzinę pędziliśmy na naszych koniach, wiatr mieliśmy we włosach, komary w zębach, a grzechotniki miażdżone były pod kopytami koni... Czułam się prawie jak Old Shatterhand z Winnetou, przemierzając jedno z najpiękniejszych miejsc w Stanach.
Prawie... bo, przewodnik nie był Apaczem, tylko Navajo, nie był ubrany w indiański strój, a sylwetkę miał.... jakby to delikatnie ująć... w kształcie beczki... Nie mieliśmy też ani łuku, ani strzał, ale za to byliśmy wyposażeni w bujną wyobraźnię!





Po zejściu z mojego Mustanga, zrozumiałam dlaczego kowboje na westernach chodzą zawsze z nogami w rozkroku. Po godzinie jazdy konno moje nogi nie chciały wrócić do swojej pierwotnej pozycji i sama poruszałam się jak John Wayne.

I tak, z nogami w rozkroku, ze zmierzwionymi włosami pognaliśmy naszym koniem mechanicznym do kolejnego punktu wycieczki, o którym napiszę już za 2 tygodnie.... a za tydzień wycieczka do najszczęśliwszego miejsca na ziemi.... 



1 komentarz: