środa, 12 listopada 2014

W poszukiwaniu UFO w Roswell

Wierzyć, nie wierzyć? Zieloni, szarzy, podobni do jaszczurek? Ich pojazdy są jajowate, okrągłe, trójkątne z kolorowymi światłami czy z białymi?
Musieliśmy przekonać się na własne oczy, dlatego udaliśmy się do znanej na całym świecie miejscowości Roswell.
Roswell znane jest przede wszystkim dzięki serialom takim jak „Roswell” czy „Arichiwum X”, jak również, dzięki licznym programom o UFO, które emitowane są od lat na Discovery Channel lub National Geographic.
Miasteczko to było kiedyś totalną dziurą pośrodku prerii, gdzie nawet kojoty nie zaglądały.
Wszystko zmieniło się, gdy 2 lipca 1947 roku, ok. 120 km na zachód od Roswell rozbiło się UFO.
Od tej pory miasteczko Roswell rozbłysło nieziemskim światłem i sławą spowodowaną tym incydentem.
Nie będę rozpisywać się o samym zdarzeniu, bo to możecie sobie „wygooglować”. Ujmę całe to zamieszanie z 1947 roku w jednym zdaniu: „Ludzie widzieli UFO, a rząd powiedział, że to balon meteorologiczny”.
W Roswell mieści się muzeum poświęcone tej katastrofie. Są tam zdjęcia, dokumenty, zeznania świadków.
Są też obcy...








W mieście można zobaczyć obcych nie tylko w muzeum, są przy każdym sklepie, stacji benzynowej i supermarkecie.


Oprócz drewnianych, plastikowych i dmuchanych „alienów”, nam udało się spotkać jednego prawdziwego.
Był to sprzedawca w jednym ze sklepów z pamiątkami.
Jego wyłupiaste oczy prawie dotykały szkieł jego okularów. Jedno oko miał ciągle przymrużone, jakby miał w nim jakiś pozaziemski skaner.
To było najdziwniejsze 10 minut mojego życia. Posłuchajcie...
Weszliśmy do sklepu. Nie było w nim nikogo oprócz mnie i mojego męża. Panowała w nim dziwna atmosfera, światło przebijało się przez zasłonięte żaluzje, w powietrzu widać było dziwny dym. Może to tylko jonizator powietrza, może jakaś świeczka - pomyślałam.
Sprzedawca od razu się nami zainteresował. Jego powieka przeciskając się przez szparę pomiędzy okiem, a okularami w końcu opadła.
-Witajcie Ziemianie! Jestem oficjalnym Obcym w mieście Roswell - oznajmił mechanicznym głosem. - Szukacie UFO? Dobrze trafiliście.
-Nie, chcielibyśmy tylko popatrzeć co pan ma w sklepie. - odpowiedziałam.
-Mam wyjątkowe koszulki, projektowane przez tutejszych... Wiecie co mam na myśli... Takie koszulki możecie kupić tylko tutaj. Tyyyylkooooooooooo tuuuuuuuuuuuutaaaaaaaaaaaaaaj- zawył sprzedawca.
-Dziękujemy, ale nie jesteśmy zainteresowani koszulkami.-odparliśmy.
-Szukacie UFO? Jestem obcy, mogę wam powiedzieć wszyyyyyyyyyyysssssssstko...-zasyczał sprzedawca.
Popatrzeliśmy się na siebie z moim mężem. Pomyślałam: „zagrajmy w jego grę” i zapytałam:
-Widziałeś UFO?
-Tak, pracowałem dla rządu, dla taaajneeeeej agencji. Widziałem wiele statków kosmicznych i obcych. Oni są wśród naaaaaaassssssssssssssssssssss....- odpowiedział „Obcy”.
-Przecież mówiłeś, że sam jesteś Obcy... to w końcu co robiłeś, pracowałeś dla rządu czy latałeś między galaktykami? - zapytałam.
-Taaaaaaak....- odparł. Chciał podnieść powiekę, ale nie udało mu się przecisnąć jej między okularami, a okiem. - Tam, spójrzcie, tam... tam jest tunel... tunel do innego wymiaru, wejdźcie i zobaczycie wszystko!
Rzeczywiście w sklepie znajdowało się jakieś dziwne pomieszczenie, wejście wyglądało jak tunel. Było tam ciemno. Z miejsca, w którym stałam nie dało się dostrzec co znajduje się w środku.
Sprzedawca dalej nalegał, ale my grzecznie się pożegnaliśmy i prawie biegiem wyszliśmy ze sklepu. To skrócona wersja naszej rozmowy. Pozostała część naszej konwersacji musi pozostać „Top Secret”.
Po tym dziwnym incydencie, udaliśmy się do parku „Bottomless Lakes State Park”, który znajduje się niedaleko Roswell.
Jest to park, w którym znajduje się kilka małych jeziorek. Mówi się na nie „bottomless” czyli bez dna, gdyż są bardzo głębokie (do 27 m). Nie ma tam turystów, więc można nacieszyć się spokojem i pięknem natury. Tylko grzechotniki, pająki i chmura wygłodniałych komarów...



Podsumowując, Roswell to kiczowate miasto, w którym jedyny „obcy” pracuje w sklepie z pamiątkami, a jedyne miejsce (Bottomless Lakes State Park) warte zobaczenia jest poza miastem.
Myślę, że nawet pasjonaci UFO, po wizycie w tym miasteczku będą głęboko zawiedzeni. Nie chodzi tu o to, że nie ma UFO, ale o to, że w miasteczku panuje dziwna atmosfera, a tubylcy traktują turystów jak chorych psychicznie świrów.

2 komentarze:

  1. Jednym słowem dziwne miasto ;) a zdj na koncu przepiękne !

    pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  2. bardzo dziwne :D pozdrawiam również! :D

    OdpowiedzUsuń