czwartek, 23 października 2014

Od Elvisa prosto w kosmos, czyli „Houston we have a problem...”

Po ok. 10ciu godzinach jazdy naszym „pogromcą szos”, po jednym wlepionym mandacie,
po dwóch kawach ze Starbucks, dotarliśmy do Houston (Texas).
Centrum Houston ominęliśmy szerokim łukiem, więc nie powiem Wam jak tam jest. Czytałam, że nie ma nic ciekawego, bo co może być interesującego w mieście, którego historia ma niecałe 200 lat! Nawet zdjęcia w moim rodzinnym albumie są starsze...
Każde większe miasto w USA wygląda mniej więcej tak samo. Kilka wieżowców, trochę sklepów, trochę domów, miliony pomników, memoriałów, parków i skwerków.
Poza tym, decydując się na ograniczoną w czasie wycieczkę samochodową po całych Stanach, nie można być wszędzie. Trzeba wybrać najważniejsze punkty, które chce się zwiedzić. Houston City Centre nie było na naszej liście.
Punktem naszej wycieczki było „Space City” (Kosmiczne Miasto), czyli Lyndon B. Johnson Space Center. Wszystko to, co jest w kosmosie i ma ludzi na pokładzie (Obcy jeszcze się z Houston nie komunikują...) było, jest i będzie kontrolowane przez Houston.

Misje Apollo, misje wahadłowców i obecnie ISS (Międzynarodowa Stacja Kosmiczna), a już niebawem misja Orion, która zabierze astronautów na księżyc, a potem na asteroidę (dla zwolenników teorii spiskowej, będzie pierwsze lądowanie na Księżycu).

Każdy astronauta szkoli się właśnie tutaj. W centrum szkoleniowym znajdują się symulatory wszystkich modułów stacji kosmicznej ISS, wahadłowca, pojazdów kosmicznych Sojuz oraz nowej kapsuły Orion. Jest też ogromny basen, w którym astronauci ćwiczą spacer w kosmosie.

Wszystko to można zwiedzić za niecałe 20$, a jak macie szczęście to w hotelach można dostać kupon ze zniżką.
Centrum otwierają o godzinie 10:00 rano, dobrze jest tam być trochę wcześniej. Potem zaczynają napływać masy, masywnych Amerykanów i zwiedzanie z każdą kolejną minutą zamienia się w lawirowanie pomiędzy grubasem z popcornem o smaku czekolady, a kobietą z piątką dzieci na smyczy.
Od razu po wejściu najlepiej udać się na wycieczki objazdowe. Mamy 2 kolorki do wyboru: Niebieski i Czerwony.
Wycieczka niebieska:
  • Centrum Kontroli Lotów (właśnie to, które widzieliście na filmie Apollo 13!)

  • Memorial Park (park, w którym posadzone są drzewa z imionami wszystkich zmarłym pracowników NASA, oraz wszystkich astronautów, którzy zginęli w kosmosie)

  • Rakieta Saturn 5 (to rakieta, która wyniosła w kosmos wszystkie misje Apollo)

Wycieczka czerwona:
  • Rakieta Saturn 5 (tak, ponownie... ale całe szczęście nie trzeba wysiadać)

  • Centrum szkoleniowe

  • Memorial Park (i znów to samo...)
Wycieczki mają wspólne punkty, bo nie każdy decyduje się na obie. Ludzie przeważnie wybierają jedną i zwiedzają albo centrum kontroli, albo centrum szkoleniowe.
My byliśmy na obu, bo jak już pisałam wcześniej, udało nam się uniknąć kolejek i tłoku.
Informacja dla oszczędnych: wycieczki są wliczone w cenę biletu.
Na koniec można trochę poeksperymentować. W muzeum znajduje się dużo gadżetów związanych z astronautyką. Można skoczyć z 10 metrowej wieży, udającej Marsjańskie góry, można poczuć się jak podczas startu wahadłowca, można wskoczyć do symulatora lotów i polecieć w kosmos, można też wydać majątek w sklepie z pamiątkami kupując ortalionowe kombinezony kosmiczne dla całej rodzinki.

Jeśli pod koniec wycieczki kiszki zaczną wam grać marsza, możecie zjeść coś w fast-foodzie, a jeśli wolicie inne jedzenie, to w sklepie z pamiątkami jest jedzenie w proszku, takie samo, jak mają astronauci na orbicie. Smacznego!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz