wtorek, 4 lutego 2014

Super Miska czyli SUPER BOWL!

Najbardziej chronione miejsce na Świecie. Miejsce, do którego nie można dostać się bez
dogłębnego przeskanowania przez FBI, CIA, INTERPOL i Bóg sam jeden wie przez kogo jeszcze. Witamy na stadionie Super Bowl!

Super Bowl, czyli mecz finałowy footballu amerykańskiego. Drużyny walczą o trofeum, które wygląda jak ogromna piłka footballowa wbita w Washington Monument.
Super Bowl, to przede wszystkim największe i najbardziej dochodowe widowisko w USA, a koszt całej imprezy to ok. 11 MILIARDÓW dolarów.
Jeśli chcecie się wybrać na stadion i zobaczyć mecz na żywo, w kieszeni musicie mieć średnio 2700$. Tyle kosztuje normalny bilet.
Tego wydarzenia nie da się przeoczyć. Media dudnią już od połowy stycznia, a w dzień meczu, telewizja, która nadaje transmisję, rezygnuje z wszystkich innych programów na rzecz footballu. Tak więc zamiast kolejnego odcinka twojego ulubionego serialu, od rana do wieczora możesz oglądać tylko i wyłącznie footballowe wywiady, filmy dokumentalne, statystyki, a punktem kulminacyjnym jest mecz footballu amerykańskiego między szczeniakami...
Sklepy ogłaszają promocje, fast foody dają kanapki gratis, a salony samochodowe robią wielką wyprzedaż. Druga Gwiazdka!
I do tego ta nazwa: Super Bowl... Po angielsku bowl to miska, miseczka, czarka, kompotierka.
Taka nazwa, pewnie dlatego, że Super Bowl to drugi, po Święcie dziękczynienia dzień, w którym amerykanie wcinają najwięcej jedzenia.
W programach telewizyjnych takich jak Goodmorning America czy Today (odpowiednik polskiego Dzień Dobry TVN), kucharze przygotowują ciasteczka, torty, placki, kanapki i inne potrawy w kształcie piłek footballowych, stadionów, kasków, logo drużyn... i... farbują popcorn w barwy drużyny.
Sam finał, to program z największą oglądalnością w całych stanach. Amerykanie już tydzień przed imprezą robią zapasy jedzenia, jakby szykowali się na klęskę żywiołową lub koniec świata... ale tak właściwie, to co tu oglądać?
Football to taka podróbka rugby, ale dla mięczaków. Banda facetów zakuta w ochraniacze i kaski, niektórzy z ręcznikiem włożonym w obcisłe leginsy, biega i rzuca się na jednego, biednego faceta, któremu akurat udało się złapać piłkę... Po kilku piwach, to nawet może być zabawne. Niestety, taka akcja nie trwa długo, potem następują niekończące się reklamy, a następnie gracze ustawiają się w rządki i wypinają tyłki... I tak na okrągło...
Całe szczęście podczas głównej przerwy, występują znani artyści. Taki mini koncert. Można zobaczyć tu gwiazdy takie jak The Who, the Rolling Stones, a w tym roku na stadionie zaśpiewał Bruno Mars i Red Hot Chilli Peppers.
Tak właściwie, dlaczego to się nazywa FOOTball? Foot- stopa, ball- piłka. Piłka nożna. A gdzie tu piłka nożna, jak oni to zdeformowane strusie jajo, które nazywają piłką, w rękach noszą? Tak, wiem, od czasu do czasu wykopują też piłkę starając się trafić w trzepak, tzn. w bramkę... ale to tak jak nazwać piłkę nożną, „piłką główkową”, bo zawodnicy od czasu do czasu przyjmują podanie na główkę...
Na koniec chciałabym dodać coś, o czym prawie się nie mówi. Do tej pory dwudziestu-czterech zawodowych graczy popełniło samobójstwo, a co najmniej trzech graczy rocznie umiera tylko grając w football. Powodem samobójstw były problemy zdrowotne spowodowane wstrząsami mózgu. Ray Easterling zastrzelił się, bo miał depresję z powodu postępującej demencji, a Dave Duerson zabił się, bo też nie mógł znieść swojej kondycji zdrowotnej. W notce zostawił wiadomość, aby oddać jego mózg na badania pod kątem „chronic traumatic encephalopathy (CTE)” czyli przewlekłej traumatycznej encefalopatii spowodowanej zawodową grą w football amerykański.
Czy jest sens wydawać prawie 3000 dolarów, lub objadać się farbowanym popcornem i oglądać widowisko w TV, gdzie na stadionie oprócz zawodników, którzy z wielkim zaangażowaniem uszkadzają mózgi pozostałych graczy, nic się nie dzieje?

Odpowiedzcie sobie sami... Z amerykańskich sportów, ja wolę baseball.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz