Black
Friday, po naszemu Czarny Piątek, to piątek, po Święcie
Dziękczynienia.
To
dzień, w którym wszystkie sklepy mają wyprzedaże. Największą
popularnością cieszą się sklepy z elektroniką.
Amerykanie
już od tygodnia koczują w namiotach pod sklepami. Nie ważne, że
nie będzie ich w domu na Święto Dziękczynienia (które dla
Amerykanów jest bardzo ważnym wydarzeniem... prawie jak
Gwiazdka!), nie ważne, że nie będzie ich na piątych urodzinach
ich dziecka... ważne, że kupią sobie nowy elektryczny otwieracz do
puszek w promocyjnej cenie.
Niektóre
sklepy Czarny Piątek zaczynają w czwartek po południu! Logiczne,
prawda?
Wyobraźcie
sobie taką sytuację w Polsce podczas Wigilii:
-„Pośpieszcie
się z tym jedzeniem, bo idę do sklepu kupić robota kuchennego,
który przygotowuje papki dla niemowląt... i nie czekajcie na mnie,
idźcie sami na pasterkę.”
-”Kochanie,
ale nasze dzieci już są dorosłe!”
-”To
co z tego, ale robot jest aż 60% tańszy!! Nie mogę przepuścić
takiej okazji!”
Sklepy
oferują telewizory gratis za zakupienie np. kanapy; zniżki do 70%; 2 w cenie jednego i tym podobne. Ceny rzeczywiście są niższe, ale
niewiele... Można znaleźć naprawdę dobry „deal”, ale nie ma
sensu robić sobie nadziei, że 50-cio calowy telewizor kupimy za
20$.
Do
napisania tego posta nie skłoniło mnie to, że ludzie siedzą w
namiotach przed sklepami już tydzień wcześniej, że telewizja
bombarduje mnie reklamami o wyjątkowych ofertach, czy że wypadałoby
przybliżyć Wam temat „Black Friday”.
Do
przerwania mojej serii postów o podróży po USA i napisaniu czegoś
o Black Friday, skłonił mnie reportaż z programu „TODAY”
(Polskie Dzień Dobry TVN).
Pani
ekspertka, przygotowuje społeczeństwo do Czarnego Piątku.
OK,
ale co może powiedzieć „ekspert” o zakupach? Powie, żeby
uważać na ceny, żeby porównać, żeby nie kupować pod wpływem
impulsu?
Tak,
to pewnie powiedziałby „spec” z Polski... Pani „specjalistka”
dała następujące wskazówki:
-
nie brać dużej torebki
-
nie zabierać wszystkich kart kredytowych (przeciętny Amerykanin ma ich co najmniej 6)
-
nie zabierać karty debetowej (żeby czasem złodziej nie wypłacił gotówki z bankomatu)
-
zabrać tylko dwie ulubione karty kredytowe i gotówkę
-
zabrać wodę mineralną (czekanie w kolejce przez 10 godzin może spowodować odwodnienie)
-
zabrać latarkę (ODKRYCIE, że zimą robi się wcześniej ciemno, a latareczka pozwoli nam znaleźć drogę... chyba do własnego mózgu...)
-
ciepło się ubrać!!!!
Na
koniec Pani ekspertka dodała: „and go for it!” (po naszemu to
mniej więcej „i idź na całość”)
Porady
zostawię bez komentarza. Powiem tylko, że dziwię się, że Czarny
Piątek nie zaczyna się w środę!
czekać na coś tydzień w namiocie i kupić kilka $ taniej... bomba pomysł :D
OdpowiedzUsuńa czy TV nadaje relacje na żywo z tego marketowego szturmu ? ;))
OdpowiedzUsuńszukanie drogi do mózgu z pomocą latarki jest the best (kupuję tekst do użytku osobistego)
evipavi
Czasami pokazują w wiadomościach jak kogoś stratują, albo ktoś kogoś na parkigu zastrzeli :))
UsuńZawsze twierdziłam, że Amerykanie dzielą się na dwie grupy. Mądrzy i głupi ludzie. Nie ma czegoś pośrodku.
OdpowiedzUsuń