Lotnisko, Philadelphia. Miejsce, w
którym moja polska noga po raz pierwszy dotknęła amerykańskiej
ziemi. Miejsce, w którym po raz pierwszy zobaczyłam Amerykanów w
ich naturalnym środowisku. Miejsce, w którym zobaczyłam ich
podczas posiłku.
Od lat zastanawiałam się jak to jest
możliwe, że Amerykanie, ludzie, którzy wymyślają wszystkie
możliwe diety, sposoby żywienia, mówią co, gdzie i w jakiej
pozycji mamy jeść, mówią co jest zdrowe, a co nie, guru
odżywiania, są grubasami z cukrzycą i problemami z sercem.
Amerykańscy naukowcy udowodnili to. Amerykańscy naukowcy
przeprowadzili badania na tamto. Zawsze, każde zdanie,
które w Europie słyszy się w telewizji i radiu lub czyta w
gazetach, tygodnikach, miesięcznikach zaczyna się od: Amerykańscy
naukowcy...
I tak, nasze
Europejskie mózgi karmione są wiadomościami zza oceanu, w które
ślepo wierzymy, bo przecież Ameryka to imperium, potęga i w ogóle
jest the best! American dream! Marzenie! No to do dzieła, bądzmy jak Amerykanie!!
Nie jestem
lekarzem, dietetykiem, amerykańskim naukowcem i w ogóle nie jestem
żadnym naukowcem, dlatego, jeśli chcesz przytyć 100 kg w ciągu
dwóch tygodni i poznać sekret amerykanów jak najlepiej upodobnić
się do kaszalota, czytaj dalej!
Tak więc, wróćmy
do lotniska. Jak już wspomniałam na początku, to właśnie w tym
miejscu, miałam okazję zobaczyć co jedzą Amerykanie. 150
kilogramowa dziewczyna zajmująca dwa siedzenia w lotniskowej
poczekalni wcina michę sałaty z warzywami(jak już zapewne wiecie,
w USA jest wszystko duże). Normalka, no nie? Pewnie powiecie nawet,
że zdrowo... OK...
Niestety po
skończeniu sałaty, wyciąga z siatki paczkę chipsów i kolejne 20
minut spędza na pałaszowaniu średniej wielkości paczki
ziemniaczanej trucizny (w Polsce taka paczuszka starczyłaby
spokojnie na 3 osoby...). Ciekawostka – w USA chipsy są też w
polewie czekoladowej.
Idźmy dalej...W
USA jest bardzo dużo restauracji i fast foodów (więcej o nich
napiszę już wkrótce), dlatego Amerykanie jedzą często na
mieście. Porcja w restauracji wygląda tak jak na załączonym
obrazku (od lewej: porcja w restauracji, porcja w amerykańskim domu,
porcja Europejska).
W fast foodach jest
podobnie (kolejny obrazek). Nie będę wnikać zbytnio w jakość
jedzenia, ale powiem tylko, że ci z wrażliwym żołądkiem mogą
przygotować się na dłuższe posiedzenie w toalecie... Kolejne
miejsce, żeby nadrobić zaległości w tyciu. Jak to zrobić?
Amerykanie zamawiają przystawkę (gdzie porcja jest taka jak w
Polsce normalne danie obiadowe) i jedno danie z karty. Do tego
obowiązkowo dużą Colę (czyli litrową lub półtora litrową), a
dla piwoszów obowiązkowo kufel piwka.
Co, jeśli kogoś
nie stać na chodzenie po restauracjach? Nic straconego! Supermarkety
dostarczają nam wspaniałe, pełne chemii i ulepszaczy, gotowe
dania, które wystarczy włożyć na 30 sekund do mikrofalówki. Jest
w czym wybierać! Hinduski kurczak w curry, chińskie nudle, włoska
pizza, izraelskie falafelki, makarony, nadziewane bułeczki,
tortille, itd.
No i na koniec,
każdy udany dzień Amerykanin rozpoczyna i kończy w Starbucksie.
Duża kawa i duże ciacho. To punkt dnia, którego nie można
pominąć. To w Starbucksie spotykają się wszyscy sąsiedzi, to tu
ludzie pracują na swoich laptopach, chłopcy umawiają się z
dziewczynami.To serce każdej dzielnicy! I żeby uświadomić wam jak
ważne jest to miejsce, przytoczę krótki dialog, który udało mi
się podsłuchać między amerykańską rodzinką na lotnisku w
Orlando.
Córka: Tata, czemu
mamy przesiadkę w Waszyngtonie?
Tata: A co za
różnica gdzie? Tak było najszybciej. Mecz dziś wieczorem w
telewizji. Musimy zdążyć.
Córka: Tata, ale
Ty nic nie rozumiesz!!!! Tylko football ci w głowie.
Mama: Nie odzywaj
się tak do taty!! poza tym co za różnica!?
Córka (prawie
płacząc): No bo w Waszyngton to jedyne lotnisko, na którym nie ma
Starbucksa!!!!
Czyli co robić
żeby przytyć?
Oto krótki przepis
na sukces:
1. Jedz 0,5 kg
sałaty na pierwsze danie, a na drugie paczkę chipsów.
2. Co najmniej raz
w tygodniu jedz w restauracji.
3. Pij dużo
płynów w wiadrze, a szczególnie Coli.
4. Kupuj gotowe
jedzenie i pamiętaj jedno opakowanie jest na jedną osobę!
5. Pij co najmniej
2 litry kawy dziennie i jedz słodkie pączuszki oczywiście wszystko
ze Starbucksa.
A na koniec, mała
zagadka. (Ten tekst, to autentyczny tekst z wiadomości
telewizyjnych.)
Co to jest?
Nigdy nie dotykaj
tego gołymi rękoma. Użyj do tego plastikowego woreczka. Jeśli
używasz do tego noża, umyj go dobrze w płynie antybakteryjnym i
gorącej wodzie. Lepiej tego nie myj! A jeśli jednak chcesz umyć to
unikaj kontaktu ze skórą i uważaj aby woda, która tego dotknęła
nie rozpryskiwała się.
Odpowiedź
znajdziesz klikając tutaj.
Smacznego i
udanego tycia! I pamiętaj, nie gotuj w domu, to może cię zabić!:)
Od samego czytania jak jedzą Amerykanie robi mi się źle. Już pomijam co jedzą ale te ilości??? Dla mnie w Polsce w każdej restauracji tylko porcje dziecięce maja zjadliwy rozmiar a każda zwykła to o wiele za dużo. Czyli w USA jeden obiad (tj danie główne) miałabym na tydzień. A zagadka z końcówki wpisu? Czy tam kurczaki są radioaktywne, że taka ostrożność? Ha ha, niepojęte!
OdpowiedzUsuńJa już nauczyłam się zamawiać tylko przystawki, a danie główne, rzeczywiście starczy na kilka dni. :) co do kurczaków, to pewnie są radioaktywne, bo w telewizjii byli dość poważni! :))))
OdpowiedzUsuńCzy w Alexandrii jest dużo otyłych osób? Ja w DC prawie takich nie spotykam, może z raz na tydzień widzę kogoś, kto swoją tuszą przykuwa uwagę, ale zazwyczaj to nawet rzadziej.
OdpowiedzUsuńTo chynie byłaś w centrum usa. Im bardziej wiejskie klimaty tym grubsi ludzie. DC jest jednym ze "zdrowszych" miast... stany to nie tylko DC :)))
Usuń