Nashville-kolebka
muzyki country, to pierwszy
przystanek naszej podróży. Tu
swoją karierę zaczynały gwiazdy takie jak przystojniaczek Blake Shelton,
czy mniej przystojny Garth Brooks ...
Wiem, że nie wiecie o co chodzi, ale zapewniam, że w świecie country są sławni jak Lady Gaga czy Michael Jackson.
To
obowiązkowy postój dla wszystkich tych, którzy chcą poznać inną
Amerykę... Inną niż, frenetyczny Nowy Jork czy "rozświetlone" Las Vegas. To obowiązkowy postój dla tych, którzy wiedzą kto to
Garth Brooks i Blake Shelton, czyli dla tych którzy kochają tą muzykę. To
obowiązkowy przystanek również dla tych, którzy muzyki country
nie cierpią... Jest to jedyne miejsce gdzie tą muzykę można i
trzeba polubić. Trzeba, bo jadąc samochodem przez całe Stany,
przeważnie słucha się radia. A słuchając radia, możecie być
pewni, że przez 80% czasu spędzonego za kółkiem, wasze
samochodowe radio zaoferuje wam wybór pomiędzy dwoma stacjami
radiowymi: religijną i country. Dlatego, jeśli nie jesteście
religijnymi fanatykami lub obrońcami krzyża, zostaje wam tylko
jedna stacja, ta z muzą country.
Ja
osobiście należałam do tych, którzy za country nie przepadają, ale po
wizycie w Nashville, pokochałam ten styl oraz to miasto.
Centrum
Nashville można zwiedzić w dwie godzinki, ale dla tych, którzy
chcą poczuć prawdziwą amerykańską atmosferę potrzeba trochę
więcej czasu. Nam wystarczył niecały dzień.
Na
ulicy zwanej Broadway (w USA prawie każde miasto ma Broadway...) znajdują się bary, kluby, jadłodajnie i
restauracje, w których od rana do wieczora grana jest muzyka country
na żywo. Najsławniejszy jest bar Tootsie i Legends Corner, gdzie od czasu do czasu wbijają gwiazdy takie jak Vince Gill czy Bill Anderson.
Muzyka country dobiega nie tylko z lokali, ale i z ulicy. Na każdym rogu jest jakiś dziwak, grajek albo młody muzyk, który szuka szczęścia, kasy, albo życiowe szansy.
Co zrobić, jeśli chcielibyście jednocześnie napić się piwka, posiedzieć
przy barze, posłuchać o legendach muzyki country, pośpiewać
piosenki i zwiedzić trochę miasta? Nie ma problemu... Wystarczy
wskoczyć do tawerny na kółkach...
W
Nashville, jak na kolebkę country przystało, jest też wiele
sklepów z... no z czym? Tak.. z hamburgerami i frytkami też, ale
chodziło mi o kowbojskie buty, kapelusze i w ogóle wszelkie możliwe
akcesoria i ciuchy dla prawdziwych kowbojów.
Sklepy
z butami prześcigają się w promocjach. 2 pary w cenie jednej, 3
pary w cenie jednej, jedna para w cenie jednej i w ogóle można
dostać zawrotu głowy.
My
(tzn. ja i mój mąż) skusiliśmy się na promocję 3 za 1. Jedna
para dla mnie, jedna dla niego, a ta trzecia to po połowie... Koszt
kowbojek to około 350 dolarów za parę. Czyli wychodzi, że mamy 3
pary za ok. 116 dolarów. Wszystko 100% skóra. Można dostać i takie
za 200-250 dolarów, ale Made in China. Te powyżej 300$ są Made in
Mexico, a Meksyk robi dobre buciki.
Ale
kto w takich butach chodzi? A no wszyscy... w 40-stopniowym upale 90%
ludzi na ulicy ma swoje kozackie kowbojki, chlupie w nich woda (tzn.
pot), ale co to kogo obchodzi! Jesteśmy w Nashville, tutaj tak się chodzi! Do tego kapelusz ("skromne" 80$), kowbojska
haftowana koszula (za "jedyne" 100$) i
jesteśmy królami Broadway!
Potem obiad, oczywiście przy
muzyce country na żywo. Ociekająca tłuszczem sałatka z kurczaka ze
smażonymi na wiór cebulami i majonezem oraz kawał mięska, którym jak ostygnie można wybić szybę; za 40$ za dwie osoby.
A na koniec
drink w barze (coś mocniejszego żeby się nie
otruć tym co zjedliśmy w restauracji), tańce country i
śpiewanie ze wszystkimi „Sweet Caroline”!
Kowboje, kowbojki, tańce i śpiew i country, country country... Takie właśnie jest Nashville...
Ciekawy wpis i bardzo fajne zdjęcia! Takie kowbojki to sami byśmy chcieli mieć ;)
OdpowiedzUsuńDziękuję :) Kowbojki rzeczywiście rewelacja! :) musicie wpaść do USA po buciki w takim razie :D
UsuńSuper artykuł. Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńWygląda to super. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuń