Wierzyć,
nie wierzyć? Zieloni, szarzy, podobni do jaszczurek? Ich pojazdy są
jajowate, okrągłe, trójkątne z kolorowymi światłami czy z
białymi?
Musieliśmy
przekonać się na własne oczy, dlatego udaliśmy się do znanej na
całym świecie miejscowości Roswell.
Roswell
znane jest przede wszystkim dzięki serialom takim jak „Roswell”
czy „Arichiwum X”, jak również, dzięki licznym programom o UFO, które
emitowane są od lat na Discovery Channel lub National Geographic.
Miasteczko
to było kiedyś totalną dziurą pośrodku prerii, gdzie nawet
kojoty nie zaglądały.
Wszystko
zmieniło się, gdy 2 lipca 1947 roku, ok. 120 km na zachód od
Roswell rozbiło się UFO.
Od tej
pory miasteczko Roswell rozbłysło nieziemskim światłem i sławą
spowodowaną tym incydentem.
Nie
będę rozpisywać się o samym zdarzeniu, bo to możecie sobie
„wygooglować”. Ujmę całe to zamieszanie z 1947 roku w jednym
zdaniu: „Ludzie widzieli UFO, a rząd powiedział, że to balon
meteorologiczny”.
W
Roswell mieści się muzeum poświęcone tej katastrofie. Są tam
zdjęcia, dokumenty, zeznania świadków.
Są
też obcy...
W
mieście można zobaczyć obcych nie tylko w muzeum, są przy każdym
sklepie, stacji benzynowej i supermarkecie.
Oprócz drewnianych, plastikowych i dmuchanych „alienów”, nam udało
się spotkać jednego prawdziwego.
Był
to sprzedawca w jednym ze sklepów z pamiątkami.
Jego
wyłupiaste oczy prawie dotykały szkieł jego okularów. Jedno oko
miał ciągle przymrużone, jakby miał w nim jakiś pozaziemski
skaner.
To
było najdziwniejsze 10 minut mojego życia. Posłuchajcie...
Weszliśmy
do sklepu. Nie było w nim nikogo oprócz mnie i mojego męża.
Panowała w nim dziwna atmosfera, światło przebijało się przez
zasłonięte żaluzje, w powietrzu widać było dziwny dym. Może to
tylko jonizator powietrza, może jakaś świeczka - pomyślałam.
Sprzedawca
od razu się nami zainteresował. Jego powieka przeciskając się
przez szparę pomiędzy okiem, a okularami w końcu opadła.
-Witajcie
Ziemianie! Jestem oficjalnym Obcym w mieście Roswell - oznajmił mechanicznym głosem. - Szukacie UFO? Dobrze trafiliście.
-Nie,
chcielibyśmy tylko
popatrzeć co pan ma w sklepie. - odpowiedziałam.
-Mam
wyjątkowe koszulki, projektowane przez tutejszych... Wiecie co mam
na myśli... Takie koszulki możecie kupić tylko tutaj.
Tyyyylkooooooooooo tuuuuuuuuuuuutaaaaaaaaaaaaaaj- zawył sprzedawca.
-Dziękujemy,
ale nie jesteśmy zainteresowani koszulkami.-odparliśmy.
-Szukacie
UFO? Jestem obcy, mogę wam powiedzieć
wszyyyyyyyyyyysssssssstko...-zasyczał sprzedawca.
Popatrzeliśmy
się na siebie z moim mężem. Pomyślałam: „zagrajmy w jego grę”
i zapytałam:
-Widziałeś
UFO?
-Tak,
pracowałem dla rządu, dla taaajneeeeej agencji. Widziałem wiele
statków kosmicznych i obcych. Oni są wśród
naaaaaaassssssssssssssssssssss....- odpowiedział „Obcy”.-Przecież mówiłeś, że sam jesteś Obcy... to w końcu co robiłeś, pracowałeś dla rządu czy latałeś między galaktykami? - zapytałam.
-Taaaaaaak....- odparł. Chciał podnieść powiekę, ale nie udało mu się przecisnąć jej między okularami, a okiem. - Tam, spójrzcie, tam... tam jest tunel... tunel do innego wymiaru, wejdźcie i zobaczycie wszystko!
Rzeczywiście
w sklepie znajdowało się jakieś dziwne pomieszczenie, wejście
wyglądało jak tunel. Było tam ciemno. Z miejsca, w którym stałam
nie dało się dostrzec co znajduje się w środku.
Sprzedawca
dalej nalegał, ale my grzecznie się pożegnaliśmy i prawie biegiem
wyszliśmy ze sklepu. To skrócona wersja naszej rozmowy. Pozostała
część naszej konwersacji musi pozostać „Top Secret”.
Po tym
dziwnym incydencie, udaliśmy się do parku „Bottomless Lakes State
Park”, który znajduje się niedaleko Roswell.
Jest
to park, w którym znajduje się kilka małych jeziorek. Mówi się
na nie „bottomless” czyli bez dna, gdyż są bardzo głębokie
(do 27 m). Nie ma tam turystów, więc można nacieszyć się
spokojem i pięknem natury. Tylko grzechotniki, pająki i chmura
wygłodniałych komarów...
Podsumowując,
Roswell to kiczowate miasto, w którym jedyny „obcy” pracuje w
sklepie z pamiątkami, a jedyne miejsce (Bottomless Lakes State Park)
warte zobaczenia jest poza miastem.
Myślę,
że nawet pasjonaci UFO, po wizycie w tym miasteczku będą głęboko
zawiedzeni. Nie chodzi tu o to, że nie ma UFO, ale o to, że w miasteczku panuje dziwna atmosfera, a tubylcy traktują turystów jak chorych psychicznie świrów.
Jednym słowem dziwne miasto ;) a zdj na koncu przepiękne !
OdpowiedzUsuńpozdrawiam!
bardzo dziwne :D pozdrawiam również! :D
OdpowiedzUsuń