wtorek, 22 grudnia 2015

Pracowników świętowanie...

Święta w USA to jeden wielki biznes. Każdy o tym wie. Jednak nie każdy Amerykanin zdaje sobie sprawę, że Boże Narodzenie, to świętowanie narodzin Jezusa, że to święto religijne i że prezenty to tylko dodatek do całości...
Amerykanie ze Świąt zrobili jedną wielką imprezę, z górą prezentów, Świętym Mikołajem i choinką, która rusza się i śpiewa kolędy. 
Czy to dobrze, czy źle oceńcie sami...

Dziś chciałabym się skupić na świętowaniu w pracy. Większość amerykańskich firm organizuje co roku, przed Bożym Narodzeniem, imprezę świąteczną. Każdy zakład pracy robi to inaczej. Ja w tym roku załapałam się na imprezę świąteczną w militarno-cywilnym środowisku. Poważna firma, poważni ludzi, poważny międzynarodowy biznes.
Wydawałoby się, że impreza będzie kiepska... Masa generałów, pułkowników, podpułkowników, inżynierów, naukowców. Istny zlot sztywniaków!
Już na samym wejściu zaskoczyła mnie kobieta w ciąży ubrana w sweterek z napisem: „Byłam niegrzeczna w tym roku” („I was naughty this year”), a potem to już nie wiedziałam gdzie mam patrzeć. Facet ok. 60tki przebrany za elfa (tak.. uszy też miał jak elf), kolejny pan po 40tce w piżamie pajacyku w bałwanki i śnieżynki, pan ze swetrem ze świątecznie udekorowaną podobizną Donalda Trump'a, pani z sukienką z bombkami i lampkami, które świecą, masa panów w świątecznych krawatach, a sam pan generał w uszach renifera wygłaszał przemówienie...

I nie byle jakie przemówienie.... Mówił o sukcesach, o problemach, które rozwiązywane są tylko dzięki tak wspaniałej ekipie pracowników, wręczył nagrody dla niektórych z nich. Wyłonił zwycięzców najlepiej świątecznie udekorowanych biurowych drzwi, a na koniec ogłosił konkurs na najbrzydszy sweter (Amerykanie od momentu „Bridget Jones” zakładają brzydkie swetry na święta)!

Oprócz tego wino i piwo lały się litrami, a jedzenia starczyłoby, aby wyżywić cały batalion...
Co prawda górowało słynne "macaroni and cheese", czyli makaron z serem, typowa amerykańska potrawa... Nawiasem mówiąc, to macaroni and cheese są popularne pewnie dlatego, że nie potrzeba wielkiej filozofii, żeby rozgotować makaron i wrzucić do niego tostowy serek typu "Hochland"... 

Nie muszę wspominać, że garstka Włochów obecna na przyjęciu chwytała się za głowy, wyrywała włosy z klaty i krzyczała: „Och nooo... mamma mia!! Nooo.. pasta... nooooo!!”


Jak na takich imprezach jest w Polsce? Nie wiem... Ale mogę powiedzieć z czystym sumieniem, że Amerykanie potrafią się bawić, a co najważniejsze wrzucają na luz i podchodzą do siebie z dystansem, i tego Wam życzę na Święta!

2 komentarze:

  1. Ciesz się z tego co masz i jak masz :) To genialne że tak się poprzebierali, że mają tyle dystansu do siebie, nie pracuję w dużej firmie więc nie wiem jak to jest,ale sądzę że jest sztywno, mało kto ubierze coś typowo świątecznego już nie wspomnę że śmiesznego. Jak do pracy założyłam sweter ze śmiesznym reniferem to trochę dziwne były spojrzenia i tyle więc bez szału a szkoda. Ale za to Mikołajkowy zlot motocyklowy jest na poziomie Twojej imprezy :) Zapraszam i pozdrawiam, sądzę że zostanę na dłużej :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za komentarz. :) Najważniejsze, że Ty miałaś radochę wkładając sweter z reniferem! :D Założę się, że zlot Mikołajkowy musi być super! Pozdrawiam serdecznie i życzę wesołych Świąt!

      Usuń