wtorek, 27 maja 2014

New York, New York

Nowego Yorku nie da się opisać słowami. Trzeba tam być! Od brudnych ulic, przy których leżą góry śmieci,przez biedaków, żebraków, świrów, którzy krzyczą, że to koniec świata,  hipisów, narkomanów, którzy siedzą na Strawberry Fields, po biznesmenów w garniturach od Armaniego i "Manhattanowców", dumnych mieszkańców Manhattanu, którzy mimo apartamentu wielkości pudelka od zapałek, dumnie oznajmiają 'I live in   Manhattan' (Mieszkam  na Manhattanie). 
Mówi się, że Nowy Jork to miasto, które nigdy nie śpi, ja dodam, że to miasto nie tylko nie śpi, ale żyje na najwyższych obrotach. Żeby przejść przez
ulice trzeba sobie wkręcić motorek w tyłek. Przerwa na foto? Zapomnij, ludzie szybciej cię stratują niż pozwolą na fotkę na zatłoczonej ulicy. Na Manhattanie jest więcej ludzi niż mrówek w mrowisku, z jedna różnicą, mrówki są wszystkie takie same, a ludzie są wszystkich maści i narodowości. Chińscy Kanadyjczycy, angielscy Hindusi, meksykańscy Amerykanie, czarni, biali, brązowi, żółci, muzułmanie, żydzi, chrześcijanie. Wszyscy pchają się jeden przez drugiego, żeby zrobić zdjęcie. To walka o czysty kadr, to walka o miejsce na promie na Staten Island, to ciągła walka o miejsce w restauracji czy kawiarni, z których dochodzą wszelkiego rodzaju aromaty. Na odległości 300 metrów można poczuć zapach włoskiej pizzy, hinduskich
curry, chińskich psów, polskich pierogów, francuskich bagietek, tajskich kurczaków i nowojorskich hot-dogów. Jednym słowem Nowy Jork ma swój zapach. To
miks jedzenia, spalin, potu i moczu (tak, moczu...starego śmierdzącego moczu, który "zapiera dech w piersiach" prawie na każdej stacji metra). 

Frank Sinatra śpiewał: "I want to be a part of it... (chce być jego częścią) New York, New York". Zwariował? Jeśli tak, to ja razem z nim.   Kiedy znajdziecie się w sercu Manhattanu, na Times Square, zapominacie o plecaku, który wpija się w wasze ramiona, o bólu nóg, który czujecie aż w mózgu, o smrodzie i o bezdomnych, którym pchły skaczą wesoło po głowie. Zapominacie o wszystkim....czujecie tylko magiczna atmosferę miasta. 
Trąbiące samochody, ludzie, którzy mówią wszystkimi językami świata, policjanci z gwizdkami, którzy próbują kierować ruchem, Lord Vader, Myszka Miki i Batman, którzy  wyłudzają pieniądze od turystów, sprzedawcy biletów na Broadwayowskie przedstawienia... Magia...a wy w środku niej, jak sparaliżowani podziwiacie miasto, które nigdy nie śpi ... i własnie tego nie da się opisać!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz