wtorek, 25 marca 2014

Tableteczki, witaminki dla całej rodzinki!

Małe, duże, średnie i w sam raz. Białe, żółte, zielone, niebieskie, czerwone, fioletowe, wielokolorowe. Na każdy dzień tygodnia, miesiąca i roku. Okrągłe, owalne, kwadratowe, trójkątne. Świecące i matowe. Do połykania, do ssania, do żucia... (i do zatrucia..)

Tabletkowe eldorado!
Zacznijmy od początku.
W USA, jest trochę inaczej niż w Polsce jeśli chodzi o zakup leków i witamin.
Dużo leków, które w Polsce można dostać bez recepty, tu jest na receptę, i odwrotnie.
Leki przepisane przez lekarza, nie są w kolorowych pudełeczkach, flakonikach, buteleczkach, ponieważ aptekarki skrupulatnie przekładają tabletki z oryginalnych opakowań do mało atrakcyjnych pomarańczowych flakoników. Na nim wydrukowane jest twoje imię i nazwisko, nazwa leku oraz sposób w jaki masz go stosować. Tabletki dostajesz wyliczone! Jeśli jedna spadnie ci na podłogę i twój pies ją połknie przez przypadek, nie dokończysz kuracji! Musisz iść do lekarza po nową receptę na jedną brakującą tabletkę....
Takie dozowanie leków ma jedną zaletę – lek się nie marnuje. W Polsce dostajesz całe opakowanie, nawet jeśli z dwudziestu tabletek potrzebujesz tylko 10. Reszta będzie leżała przez 3 lata w domu, aż do momentu, w którym zauważysz, że lek jest przeterminowany.
Z drugiej strony, wkurza mnie, że tabletki „przesypywane” są w aptece, w mało sterylnych warunkach i że za wydaniem leku muszę czekać co najmniej 20 min!!!
A dlaczego? Bo pani aptekarka musi wydłubać tabletki z oryginalnego opakowania i potem za pomocą pincetki, odliczając odpowiednią liczbę tabletek, wrzucić je do pomarańczowego pudełeczka (a jak, ktoś jej przeszkodzi, to się myli... i zaczyna liczyć od początku... i tak w nieskończoność).
Całe szczęście, że większość aptek mieści się w hmm... jak to nazwać... w drogerio-delikatesach... To tak jakby połączyć Rossmanna z Żabką.
W oczekiwaniu na lekarstwa, możesz zrobić małe zakupy i oprócz proszku do prania, jogurtu, zgrzewki piwa, możesz kupić witaminki!
W Ameryce w każdym sklepie spożywczym i w każdej drogerii jest cały dział przeznaczony na suplementy diety i witaminki oraz na leki przeciwbólowe bez recepty.
Możesz chodzić godzinami pomiędzy regałami, szukając wymarzonego zestawu witamin! I tak jak pisałam na początku, jest w czym wybierać! Możesz kupić maści na wszelkiego rodzaju ukąszenia, wysypki,  grzybki i inne dziwactwa, które mogą pojawić się na skórze, możesz kupić tabletki nasenne (wybór jest niesamowity!!), albo zwykłe tabletki na bóle wszystkiego i niczego!
Raj dla hipochondryków!
Amerykanie są powszechnie znani z nadużywania leków bez recepty, ale jak się im dziwić? Mają je na wyciągnięcie ręki, jeśli chcą, mogą załadować cały koszyk tabletek nasennych i przeciwbólowych!
Ehh... i pomyśleć, że możesz kupić wystarczającą ilość tabletek, żeby kogoś posłać na drugi świat (albo i siebie...), ale nie możesz kupić szkieł kontaktowych bez recepty!

Widocznie, soczewki są bardziej szkodliwe dla zdrowia, niż 20 połkniętych tabletek nasennych popitych piwkiem...

4 komentarze:

  1. Jest to przerażające, ten łatwy dostęp do nasennych i psychotropowych.
    A jak wyglada kwestia zakupu takich leków przez nieletnich??
    Jest nad tym kontrola??
    evipavi

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nieletni tez mogą kupić, bo nie ma żadnej kontroli. Kasa jest samoobsługowa, wiec kasujesz sama siebie i nikt ci do koszyka nie patrzy. :) Psychotropy są na receptę , ale lżejsze tabletki dostępne są bez recepty .

      Usuń
  2. Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.

    OdpowiedzUsuń